Wspomnienie o Magdalenie Witkowskiej-Gwizda (1948–2017)
W imieniu współpracowników pożegnała ją Joanna Dadacz, dyrektor Departamentu Rachunkowości i Rewizji Finansowej, mówiąc:
Droga Madziu,
Odeszłaś cicho, bez słów pożegnania.
Tak jakbyś nie chciała swym odejściem smucić...
Jak bardzo te słowa ks. Twardowskiego pasują do dzisiejszej uroczystości. Nie mieliśmy świadomości, z jak straszną chorobą się borykałaś – nie usłyszeliśmy od Ciebie słowa skargi. Nie narzekałaś, nie użalałaś się, za to dzielnie walczyłaś.
Taką też pamiętamy Cię z pracy. Wciąż pełną energii, aktywną, zdyscyplinowaną, a nade wszystko elegancką, co nas – Twoje departamentalne koleżanki – nieustannie prowokowało do zadręczania Cię pytaniami, jak Ty to robisz, że zawsze tak świetnie wyglądasz.

Naprawdę mieliśmy ogromne szczęście, że z osobą taką jak Ty dane nam było współpracować. I dziś przyszliśmy tu przede wszystkim po to, aby Ci podziękować za te wszystkie wspólnie spędzone lata.
Poznałam Cię w 1990 r., kiedy dołączyłam do Departamentu Rachunkowości w Ministerstwie Finansów. Nasze kontakty zacieśniły się, gdy objęłam stanowisko dyrektora Departamentu. Ty miałaś już za sobą 18 lat doświadczeń zawodowych, gromadzonych najpierw w Departamencie Księgowości, potem w Departamencie Księgowości i Informatyki, a następnie w Departamencie Rachunkowości. Byłaś wytrawną specjalistką z dziedziny rachunkowości i rewizji finansowej. Dlatego tak chętnie zwracałam się do Ciebie z zawodowymi problemami i czerpałam z Twojej wiedzy.
Dla wielu z nas byłaś mentorką i nauczycielką, na którą zawsze można było liczyć. Ileż to razy z moich ust padały słowa: „Zapytajcie Magdę”, gdy pojawiał się dylemat. Byliśmy pewni, że Twoja znajomość tematu i doświadczenie pomogą nam uporać się z trudną kwestią.
Jako biegła rewident chętnie wspierałaś młodych adeptów tego niełatwego zawodu – zawsze mogli liczyć na Twoje profesjonalne rady i wsparcie, a w razie potrzeby na pocieszenie.
Odkryłaś też przed nami talent pisarski. Kiedy pojawiała się potrzeba przygotowania przemówienia, wiadomo było, kto zostanie wytypowany do tego zadania. Jednak najwięcej radości dawały nam Twoje wierszyki okolicznościowe, które pisałaś z okazji różnych departamentalnych uroczystości. Jeden z nich wciąż mam oprawiony w moim gabinecie.
W tym ferworze zawodowych obowiązków potrafiliśmy na szczęcie znaleźć chwile na zwykłe rozmowy o życiu. Pozwoliły nam one poznać Ciebie jako osobę niebywale oddaną swoim najbliższym. Mimo że praca zawodowa była dla Ciebie istotna i poświęcałaś się jej z pełnym zaangażowaniem, niezmiennie powtarzałaś, że najważniejsza jest rodzina.
Droga Madziu, zachowując w pamięci te wszystkie dobre chwile i piękne wspomnienia, żegnamy Cię przepełnieni wiarą, że koniec świata to jego początek.