Konflikt z biurem rachunkowym nie uzasadnia wstrzymania zapłaty
Spór powstał pomiędzy księgową prowadzącą samodzielnie usługi księgowe a spółką z o.o., która werbowała pracowników i oddelegowywała ich do pracy za granicą. Praca polegała na opiekowaniu się pacjentami. Umowy z tymi ostatnimi podpisywała niemiecka firma, której polska spółka wystawiała faktury. Wynikające z nich należności obejmowały wynagrodzenie pracowników, należności publicznoprawne (podatki, składki ZUS) i koszty administracyjne.
Początkowo współpraca układała się bezproblemowo, ale potem spółka rozwiązała umowę i jednocześnie złożyła księgowej oświadczenie o zatrzymaniu ponad 11 tys. zł wynagrodzenia. Argumentowała, że musi zweryfikować zasadność swoich roszczeń i ustalić wysokość szkody, jaka została jej wyrządzona przez księgową.
W tej sytuacji księgowa złożyła pozew o zapłatę wraz z ustawowymi odsetkami, a sąd – nakazem zapłaty w postępowaniu upominawczym – orzekł zgodnie z jej żądaniem. W odpowiedzi spółka nie tylko wniosła sprzeciw od tego nakazu, ale także powództwo wzajemne przeciwko księgowej o zapłatę ponad 25 tys. zł. Twierdziła, że z powodu nieprawidłowości w dokumentach musiała zatrudnić nową księgową do poprawienia błędów poprzedniczki. Przy okazji nowa księgowa wykryła inne nieprawidłowości. Ostatecznie więc wystawiła fakturę na ponad 25 tys. zł.
Zarzuty wobec księgowej
Błędy poprzedniej księgowej miały polegać głównie na stosowaniu niewłaściwej stawki VAT. Spółka uważała, że świadczone przez nią usługi opiekuńcze są zwolnione z VAT, księgowa natomiast stosowała do nich stawkę 23%. Była zdania, że skoro usługi opiekuńcze świadczono na terenie Niemiec, to nie ma podstawy do uznania ich za zwolnione na mocy art. 43 ust. 1 polskiej ustawy o VAT.
Księgowa miała też – zdaniem spółki – doprowadzić do zadłużenia w ZUS. Rzekomo odmawiała również dostarczenia dokumentów stanowiących własność klientki.
Miała także zawyżyć wycenę swoich usług oraz wymusić na prezesie spółki podpisanie umowy o świadczenie usług w brzmieniu przez nią ustalonym. Prezes nie włada bowiem językiem polskim.
SR w całości uwzględnił powództwo księgowej, natomiast oddalił to złożone przez spółkę (wyrok z 30.11.2017, XI GC 513/16). Przede wszystkim za bezprawne uznał zatrzymanie przez spółkę ponad 11 tys. zł. Nie mogła ona bowiem jednostronnie i wg własnego uznania wstrzymać zapłaty wynagrodzenia. Umowa tego nie przewidywała. Skoro księgowa wykonała usługi (zdaniem sądu należycie), to spółka miała obowiązek wypłaty należnego wynagrodzenia.
Sąd zwrócił uwagę, że zatrzymując wynagrodzenie, spółka nie podjęła żadnych innych działań; nie złożyła oświadczenia o potrąceniu swoich należności względem księgowej z należnym jej wynagrodzeniem, nie złożyła oświadczenia o obniżeniu ceny w związku z zaistniałą sytuacją.
Brak winy
W kwestii stawki VAT sąd powołał biegłą sądową z zakresu księgowości i rachunkowości i uznał, że księgowa postępowała prawidłowo. Stwierdził, że nie miała ona obowiązku dostosować się do przywołanej przez spółkę odmiennej interpretacji. Nawet, jeśli dotyczyła ona tego samego stanu faktycznego, to była wydana przez dyrektora IS w Poznaniu w sprawie innego podatnika – wskazał sąd. Podkreślił, że nie była to interpretacja powszechnie wiążąca, lecz tylko jedna z wielu możliwych wykładni.
Sąd wziął po uwagę, że księgowa jest profesjonalnym podmiotem, działającym na rynku przed długi okres, z dużym doświadczeniem zawodowym. To, że postąpiła inaczej, niż wynikało z interpretacji, nie uzasadnia twierdzenia, że działała nieprawidłowo. Postępowała zgodnie ze swoją długoletnią praktyką i nie można przypisywać jej winy tylko z tego powodu, że jej czynności i sposób prowadzenia księgowości odbiegał od treści interpretacji. Nieprawidłowe postępowanie cechować powinien brak znajomości przepisów, niestosowanie przepisów, stosowanie przepisów nieobowiązujących, wykonywanie czynności księgowych i rachunkowych po terminie itp., takich zaś zarzutów powódce przypisać nie można – stwierdził sąd.
Nie doszukał się też winy księgowej w zadłużeniu spółki wobec ZUS. Ustalił, że to niemiecka firma, do której byli wysyłani pracownicy z Polski, nie opłacała w całości otrzymywanych faktur. Wskutek tego polska spółka nie regulowała podatku i składek ZUS od wynagrodzeń. Księgowa nie miała jednak żadnego wpływu na postępowanie niemieckiej firmy. Mogła tylko – i to robiła – informować swoją klientkę o konieczności terminowego regulowania podatków i składek oraz o konsekwencjach naruszenia tych obowiązków.
Sąd nie dopatrzył się też winy księgowej w nieterminowym zgłaszaniu do ZUS i wyrejestrowywaniu zleceniobiorców spółki. Z korespondencji e-mailowej wynikało, że wzywała ona spółkę do złożenia odpowiednich dokumentów, ale ta zwlekała z ich dostarczeniem. Firma ponosi więc odpowiedzialność za skutki swojej opieszałości.
Sąd ustalił także, że księgowa nie odmawiała dostarczenia dokumentów do spółki. Przeciwnie, wysyłała je, ale to klientka ich nie odbierała, wzywając księgową do osobistego stawiennictwa. Tymczasem z umowy łączącej strony nie wynikało, że dokumenty mają być wręczane osobiście.
Wycena usług zgodna z umową
Za bezpodstawne sąd uznał także zarzuty dotyczące zawyżania przez księgową wyceny swoich usług, która była zgodna z załączonym do umowy cennikiem. Spółka nigdy wcześniej go nie kwestionowała. Podpisując umowę, godziła się na jej postanowienia, w tym także dotyczące wyceny poszczególnych świadczeń. Co więcej, bez sprzeciwu opłacała wcześniejsze faktury wystawiane przez księgową. Nie mogła więc potem twierdzić, że nie wiedziała, skąd się wzięły poszczególne kwoty i jaka jest ich podstawa.
Sąd stwierdził również, że księgowa nie mogła wymusić na prezesie spółki zawarcia umowy o świadczenie usług rachunkowych, bo zarówno z dokumentów, jak i zeznań wynikało, że spółka była reprezentowania przez pracownika niemieckiej firmy bądź przez adwokatów, którzy tłumaczyli postanowienia umowy. Umowa została podpisana i nie można uznać, że spółka nie była świadoma treści tego dokumentu. Ponadto do wydania przez sąd orzeczenia nie złożyła skutecznie oświadczenia o uchyleniu się od skutków prawnych złożenia oświadczenia pod wpływem błędu bądź przymusu.
Oddalając powództwo spółki, sąd nie dopatrzył się też związku między kwotą ponad 25 tys. zł, której miała zażądać nowa księgowa, a szkodą wyrządzoną rzekomo przez jej poprzedniczkę. Spółka przedstawiła tylko fakturę, a to – zdaniem sądu – za mało, żeby ustalić, w jaki sposób księgowa przyczyniła się do wygenerowania kosztów wykazanych na tym dokumencie.
Nie można poprzestać na samej zapłacie. Gdyby tak było, to księgowa musiałaby pokryć każdą kwotę podaną na fakturze, nawet kilkaset tysięcy złotych – stwierdził sąd.
Orzeczenie jest nieprawomocne.